czwartek, 31 marca 2016

2 Dział – Układ Słoneczny –6.Ciekawostki z okresu kształtowania się U.S.6.2.powstanie pierścieni Saturna

W Układzie Słonecznym 4 planety posiadają systemy pierścieni, ale tylko jedna kojarzy się z nimi. Mowa oczywiście o Saturnie, który słynie ze swoich pierścieni. Na pewno ma je największe i najpiękniejsze. W tym poście postaram się wyjaśnić jak one powstały. Opisze teorię amerykańskiej astrofizyk Robin Canup, która wydaje się być najbardziej prawdopodobna, ale nim zacznę chcę jeszcze napisać „wstęp”. Zapraszam J
   


  Kilka słów o pierścieniach:
Saturna obiega ponad 60 księżyców oraz olbrzymia liczba drobnych odłamków tzw. pierścieni. Średnica tych pierścieni wynosi miliony km, ale są niezwykle cienkie. Ich grubość z reguły nie przekracza wysokości kilkupiętrowego budynku. Składają się one w przeważającej części z lodu, a nie skał. I ten fakt nie pasował do wcześniejszych prób wyjaśnień w jaki sposób powstały pierścienie. Wielkość pojedynczych pierścieni waha się między drobnymi okruchami a wielkościami dorównującymi wielkości samochodu ciężarowego.


    Wcześniejsze próby wyjaśnienia pochodzenia pierścieni Saturna:
Przez wiele lat naukowcy zakładali że w początkowym okresie tworzenia się Układu Słonecznego
(U.S.) małe ciała niebieskie poruszały się po chaotycznych orbitach i czasem się ze sobą zderzały. W skutek zderzenia powstawały drobne odłamki skalne. Gazowy olbrzym – Saturn – miałby je przechwycić swoja siłą grawitacji. To co bardzo nie pasuje do tej teorii to to że pierścienie Saturna składają się gł. z lodu a nie skał (krzemianów czy metali). To bardzo nie pasowało tak więc trzeba było stworzyć „lepszą” teorię, pasującą. Wydaje się że znalazła ją Robin Canup.\


     Teoria Robin Canup o powstaniu pierścieni Saturna:

Pierścienie Saturna składają się w przeważającej części z lodowych odłamków, a nie krzemianów czy metali. Amerykańska astrofizyk Robin Canup założyła że w przeszłości Saturn miał więcej księżyców o co najmniej jeden. I ten miałby być dużym satelitą, który miałby dużą pokrywę lodową na swojej powierzchni. Przez wiele mln lat okrążał gazowego olbrzyma po swojej eliptycznej orbicie. W pewnym momencie jednak „coś poszło nie tak” i znalazł się na kursie kolizyjnym z ciałem które okrążał. Można powiedzieć tak mniej zrozumiale dla większości że w pewnym momencie księżyc przekroczył granicę Roche’a, czyli takiej granicy po przekroczeniu której siła grawitacji planety nieodwracalnie przyciąga mniejsze ciała niebieskie tak że „chcą” spaść na planetę. Duży satelita przy przekraczaniu tej granicy „odczuł” by efekt działania siły grawitacji planety. Jego lodowa warstwa powierzchni się starła i utworzyła lodowe odłamki, które zaczęły okrążać planetę. Tylko nieliczne skały mogły przetrwać i wraz z lodem opuścić pow. księżyca. Jego ciężkie jądro nadal było przyciągane przez Saturna aż w końcu księżyc „wniknął” w planetę nie pozostawiając po sobie śladu. To jest najbardziej prawdopodobna teoria powstania pierścieni Saturna. Na dziś tyle. Zapraszam na następne posty oraz do pisania propozycji tematów. Dziękuje bardzo J


ps. tu zamieszczam link do artykułu o podziale pierścieni Saturna kto chętny może zobaczyć to str wikipedi :) tu https://pl.wikipedia.org/wiki/Pierścienie_Saturna :)


a tu zamieszczam link do tego co przed chwilą znalazłem o "nowych odkryciach dotyczących pierścieni Saturna. http://www.rmf24.pl/nauka/news-pierscienie-saturna-mlodsze-niz-dinozaury,nId,2170714



środa, 30 marca 2016

2 Dział – Układ Słoneczny –6.Ciekawostki z okresu kształtowania się U.S.6.1.powstanie pasa planetoid

W ostatnich postach opisałem powstanie Układu Słonecznego a w kilku następnych opisze nieco o kilku ciekawostkach z tego okresu. Pierwszą z nich będzie o obiektach, które bardzo wpłynęły na kształtowanie się planet. Chodzi mi o asteroidy a konkretnie o pas planetoid między Marsem a Jowiszem. Powinna być tam 5 planeta wewnętrzna, ale jest tylko wielka wstęga skał. Wszystko to najprawdopodobniej zasługa grawitacji Jowisza, która działała już dawno.
 
   Małe przypomnienie:
Muszę przypomnieć kilka faktów, które opisałem w poprzednich postach. Planety wewnętrzne powstawały poprzez zderzenia i łączenia się skał – najpierw drobin potem planetozymali i protoplanet, ale „potrzebne będą tylko” kilkukilometrowe skałki. Planety zewnętrzne powstały o wiele szybciej od tych wewnętrznych. Jowisz był najbliżej Słońca z planet zewnętrznych i miał (i nadal ma) największą masę i grawitację z planet Układu Słonecznego. To było by na tyle z przypomnienia teraz przejdę do tematu J

    Różnica „tworzenia”:
·                                   Tworzenie się obiektów bliżej Słońca a dalej od Jowisza (tak mniej więcej do odległości Marsa licząc od Słońca)  
       Małe skały w pobliżu Słońca w odległości mniej więcej do orbity Marsa (ok. 228 mln km), choć właściwie to nieco za nią, ale chodzi że na Marsie się kończą planety wewnętrzne, w dalszej części to zrozumiecie. Tak więc obiekty blisko Słońca się zderzały z dość niskimi prędkościami i łączyły się tworząc coraz to większe odłamki skał aż powstały planetozymale a z nich protoplanety itd. ważna jest tu prędkość tych obiektów, która pozwalała im na połączenie się ze sobą.
·                                    Tworzenie się obiektów dalej od Słońca niż orbita Marsa do niespełna orbitę Jowisza:
      Małe skały w pobliżu Słońca zderzały się z małymi prędkościami i łączyły, ale te położone dalej, odczuwały działanie grawitacji największej z planet Układu Słonecznego (U.S.). grawitacja Jowisza dodatkowo rozpędzała skały do pewnej granicy (z obszaru wokół dzisiejszego pasa planetoid) do takich prędkości, że te się rozlatywały zamiast się łączyć, a co za tym idzie nie mogły stworzyć planetozymali itd. do powstania planety. Dziś również obiekty z pasa planetoid nie łącza się po zderzeniu bo pędzą z większymi prędkościami uniemożliwiającymi im połączenie się.

     Podsumowanie:

Zbierzmy teraz wszystko w całość. Planety zewnętrzne powstały znacznie szybciej niż wewnętrzne i najbliższa z nich – Jowisz – mocno oddziaływał grawitacyjnie no obszar gdzie dziś znajdują się planetoidy w pasie planetoid i rozpędzał je do zawrotnych prędkości uniemożliwiając im połączenie się w planetę. Te planetoidy bliżej Słońca poruszały się wolniej i w ten sposób utworzyły 4 planety wewnętrzne, które możemy zobaczyć z Ziemi dziś gołym okiem. Merkury na chwilę przed lub chwilę po zachodzie Słońca, Wenus jest 3 co jasności obiektem na niebie, na Ziemi żyjemy, a Mars czasem jest 4 co do jasności obiektem na niebie, gdy jest w okolicy najbliższego pkt orbity Ziemi, tzn. mówiąc zrozumiale znajduje się najbliżej Ziemi. Pas planetoid to zasługa grawitacji Jowisza. Może się wydawać że to stwarza niebezpieczeństwo dla Ziemi, ale należy pamiętać że gdyby nie Jowisz to w Ziemię już dawno mogła by uderzyć wielka kometa niszcząc naszą cywilizację. A asteroidy dodatkowo zawierają cenne surowce i może dzięki nim opuścimy Układ Słoneczny. To już jest temat na inny post, który napisze w przyszłości, ale nie gwarantuje że w tym roku. Dziś na tyle. Dziękuje bardzo i zapraszam na następne posty J




tu widać gdzie grawitacja Jowisza miała duży wpływ, tu gdzie widać wstęgę skał grawitacja Jowisza nie pozwoliła na powstanie planety. już na orbicie Marsa ta siła nie była na tyle silna by uniemożliwić powstanie planety - Marsa.
na zdjęciu oczywiście nie zachowano skali, ale obrazuje potęgę grawitacji Jowisza, który położony jest ponad pół mld km dalej niż Mars!






a tu mamy obiekt, który "stworzył pas planetoid - Jowisz nazywany czasem też królem planet :)

wtorek, 29 marca 2016

2 Dział – Układ Słoneczny – 5.powstanie układu Słonecznego – 5.3.historia Księżyca

Ten post nawiązuje do ostatniego postu. Jest jakby rozwinięciem pewnej części ostatniego postu. Jest to okres między wielkim bombardowaniem a pozostaniem 4 planet wewnętrznych. Ale może tak: co już „jest”. Mamy obraz układu w którym jest kilka planet wewnętrznych. Saturn i Jowisz jeszcze nie weszły w rezonans orbitalny (2 do 1), a co za tym idzie nie było wielkiego bombardowania.
  



  Protoplaneta:
Ponad 4 mld lat temu wokół Słońca krążyło nawet kilkaset protoplanet wewnętrznych. Większość z nich się pozderzało ze sobą tworząc coraz to większe protoplanety. Po pewnym czasie pozostało tylko 5 dużych protoplanet. Były nimi protoplaneta Merkury, Wenus, Ziemia, Mars oraz Teja. Jak się domyślacie Teja musiała się zderzyć bo dziś jej nie ma. Ale po kolei. Merkury, Wenus i Ziemia nie miały księżyców (Mars też mógł ich jeszcze nie mieć ale w tym poście chodzi o Ziemię). Protoplaneta Teja okrążała po orbicie wokół Słońca przecinającą orbitę Ziemi. Zderzenie więc było nieuchronne. Teja była obiektem wielkości Marsa, więc była mniejsza od Ziemi. W końcu musiały się zderzyć. To prawie zniszczyło naszą planetę…

    Zderzenie Teji z Ziemią:
Teja przecinała orbitę Ziemi i w końcu znalazła się na kursie kolizyjnym z Ziemią. To zderzenie niemal zniszczyło naszą planetę, ale tak się nie stało i co więcej być może to dzięki niemu żyjemy. Teja uderzyła w naszą planetę ale nie centralnie tzn. nie w równik, tak bliżej bieguna co spowodowało, że mniejsza planeta została całkowicie zniszczona, a Ziemia została bardzo zdeformowana, zachowywała się jak płynna kula. Nic dziwnego skoro energia zderzenia stopiła skorupę Ziemi. Zderzenie dodatkowo wyrzuciło na orbitę okołoziemską dużą ilość materiałów skalnych z płaszcza Ziemi i Teji. Ten materiał skalny utworzył pierścienie wokół Ziemi. To bardzo wpłynęło na dalsze losy Ziemi a zwłaszcza życia. (co do zdjęcia to widać tu zderzenie centralne. w rzeczywistości Teja uderzyła bliżej bieguna)

     „Produkt uboczny”:
Zderzenie Teji spowodowało że Ziemia „zdobyła” pierścienie. Z czasem z materiału pierścieni powstał Księżyc. W jaki sposób? W pierścieniach powstały 2 punkty gdzie grawitacja zaczęła gromadzić materiał. W ten sposób utworzyły się 2 kule. Były to 2 księżyce Ziemi. Jeden był mniejszy a drugi większy. Miały tą samą orbitę ale ten mniejszy okrążał Ziemię nieco szybciej niż większy. W końcu się zderzyły, ale nim to nastąpiło Jowisz i Saturn wpadły wreszcie w rezonans orbitalny w trakcie którego nastał tzw. okres wielkiego bombardowania. Jego skutki odczuły wszystkie planety wewnętrzne. Niemal codziennie z planetą zderzała się asteroida lub kometa (w końcu 99% obiektów z pasa kuipera i pasa planetoid zostało wyrzuconych ze swoich orbit i ruszyły w str. planet wewnętrznych). Księżyce nie były oszczędzane i też otrzymywały wiele uderzeń niemal codziennie. Okres wielkiego bombardowania wyjaśnia zagadkę drugiej str. Księżyca, która niemal wcale nie posiada kraterów, więc bardzo się różni od tej co „dana jest nam oglądać z Ziemi”.

    Zagadka drugiej strony księżyca:
Strona Księżyca którą widzimy jest cała usłana kraterami. Ta druga nie. Czemu? Zaraz to wyjaśnię. Większość kraterów Księżyca pochodzi z okresu wielkiego bombardowania. Teraz powiem że kiedyś cały księżyc był usłany kraterami. Cały! Tak więc czemu teraz tylko jedna str. ma kratery? Po okresie wielkiego bombardowania Księżyc, a właściwie księżyce posiadały bardzo dużo kraterów. Było ich 2 a teraz jest jeden. Miały tą samą orbitę. Tak! Zderzyły się. Skoro posiadały tą samą orbitę zderzenie zaszło z prędkością ok 8 000 km/h czyli bardzo małą jak na kosmiczne standardy. Dzięki tej małej prędkości mniejszy księżyc nie pozostawił na większym śladu w postaci krateru. Materiał mniejszego księżyca „zasypał” kratery Księżyca i utworzył na jego powierzchni gigantyczny płaskowyż. to zderzenie zaszło po str. którą nie widzimy z Ziemi. Dzięki temu ta str. nie ma kraterów, a ta druga tak. I w ten sposób pozostał tylko jeden księżyc. A wygląd jego jest niemal taki sam jak dziś… pozostaje jedynie zagadka czemu to miało tak wielki wpływ na życie na Ziemi.

     Początki życia na Ziemi:
Młoda Ziemia nie była przyjaznym miejscem. Po okresie wielkiego bombardowania jej pow. niemal cała była stopiona. Ale to wydarzenie sprawiło że „zdobyła” wodę. Po pewnym czasie jej pow. zastygła i utworzyły się oceany. Muszę jeszcze wspomnieć, ze początkowo Księżyc był znacznie bliżej Ziemi niż dziś. Powodował też znacznie większe pływy, które wchodziły głęboko w ląd i wyrywały do morza wielkie masy lądu. Ląd ma cenne minerały które są niezbędne do rozwoju życia. Księżyc jest teraz dalej od Ziemi, co wskazuje na to że się oddala od Ziemi. Pływy więc słabły i uspokoiło się na Ziemi na tyle by mogły powstać bakterie. To było ponad 3 mld lat temu. Dominującą formą życia były wtedy bakterie. Nie było roślin ani zwierząt. Co więcej nie było też tlenu. Co sprawiło że się pojawił. Pewne bakterie wykształciły nową metodę pozyskiwania energii. Tymi bakteriami były sinice. Wykorzystywały energię słoneczną do rozbijania cząsteczek wody w celu pozyskania energii. Produktem ubocznym tego procesu był trujący gaz – tlen. Dla wielu bakterii pojawienie się tlenu w atmosferze oznaczało śmierć. Ale jego pojawienie się oznaczało też powstanie nowych gatunków, które były dostosowane do obecności tlenu w atmosferze. Bakterie się rozwijały i po wielu mln lat mogły wyewoluować bardziej rozwinięte formy życia. Z czasem powstały też pierwsze zwierzęta morskie potem lądowe. Dalej dinozaury, ssaki, małpy człekokształtne i w końcu 200 000 lat temu pojawił się człowiek rozumny – homo sapiens. Potem się on rozwijał w końcu wykształcił pismo i dalsze wynalazki. Opanował Ziemię, toczył wojny itd. w końcu nowe technologie doprowadziły do powstania komputerów i smartfonów i w końcu możemy to czytać. Nie wiadomo co by się stało jakby nie powstał Księżyc. Na pewno jakby Teja uderzyła w Ziemię nigdy byśmy się o tym nie dowiedzieli, bo by nas nie było.

Jeszcze na zakończenie chcę dodać jedną ciekawostkę. Kiedyś dzień trwał tylko 8 godzin. Był 3 razy krótszy niż obecnie. To właśnie efekt tego że Księżyc okrąża Ziemię. Dziś to na tyle. Zapraszam na następny post. Dziękuje  J
A tu mamy fragment tego co by było jakby Teja uderzyła centralnie w Ziemię...

niedziela, 13 marca 2016

2 Dział – Układ Słoneczny – 5.powstanie układu Słonecznego – 5.2.powstanie planet

99.8% materii mgławicy skupiło się w centrum układu tworząc Słońce. Dziś zajmę się pozostałą częścią. Z niej powstały planety, księżyce, asteroidy, komety, planety karłowate i pozostałe ciała niebieskie dziś spotykane w Układzie Słonecznym. Skupie się przede wszystkim na planetach, ale np. asteroidy mają tu „rolę”. Jaką? Zobaczycie czytając ten post. Może jeszcze parę słów na temat Układu Słonecznego i planet. Planety dzielą się na 2 lub 3 typy. Na pewno skaliste i gazowe olbrzymy, ale o gazowych olbrzymach Neptunie i Uranie tez mówi się że są to lodowe olbrzymy. Ich ustawienie też nie jest przypadkowe. Wyruszmy więc w wędrówkę do czasów tworzenia się planet ponad 4.5 mld lat temu.
     Wstępne utworzenie się planet wewnętrznych:
Materia mgławicy to przede wszystkim wodór i hel ale także niewielka ilość metali (w astronomii wszystko co nie jest wodorem i helem jest metalem). Na początku więc to były niewielkie cząsteczki pojedynczych atomów, które jednak z czasem się powiększały tworząc coraz to większe gródki kurzu. Z czasem stały się na tyle duże by stworzyć maleńkie skałki. Każde ciało nawet wielkości kilku ziarenek piasku posiada swoją grawitację. Najpierw się zderzały i łączyły i w ten sposób się zwiększały. Potem zaczęła działać grawitacja i te większe skałki zaczęły przyciągać mniejsze ciała i się powiększały. Trwało to bardzo długo nie lata nie wieki tylko mln lat. Czyli bardzo bardzo długo. W pewnym momencie te skały zaczęły mieć coraz większe rozmiary liczone już nawet w km. Gdy jeszcze trochę podrosły powstały planetozymale czyli obiekty asteroidopodobne, które są cegiełkami budującymi planety. Planetozymale też się zderzały i łączyły i po pewnym czasie powstały tzw. protoplanety czyli jeszcze nie do końca ukształtowane planety, które jednak już posiadają kulisty kształt. A tak właściwie to dlaczego duże obiekty jak planety i duże księżyce mają kształt kuli? Bardzo duże obiekty mają tak wielką siłe grawitacji że muszą „zmienić” kształt na taki by mieć jak największą objętość przy najmniejszej powierzchni. Ten warunek spełnia tylko kula. Choć co jest też ciekawe planety nie mają kształtu kuli tylko elipsoidy. Wiąże się to z faktem że planety obracają się wokół własnej osi i są lekko spłaszczone na biegunach, ale jednak jest to kształt niemal kuli. Wracając do protoplanet to było ich kilkaset. Muszę się znowu powtórzyć, zderzały się i łączyły ze sobą. W końcu po wielu mln lat pozostały 5 dużych protoplanet : Merkury, Wenus, Ziemia, Mars i Teja (albo Tea) ale o niej w następnym poście o powstaniu naszego Księżyca na który serdecznie zapraszam J. Zostawmy sobie obraz planet wewnętrznych jako 4 protoplanety Merkury, Wenus, Ziemia i Mars. Miały one jednak inne orbity i masy niż dziś. Teraz przejdźmy do planet zewnętrznych.
     Powstanie planet zewnętrznych:
Planety wewnętrzne tworzyły się bardzo długo. Planety zewnętrzne powstały o wiele szybciej. Wokół swoich skalistych jąder zaczęły gromadzić gazy – wodór i hel. Jowisz i Saturn zebrały go bardzo dużo a Neptun I Uran się nieco spóźniły i są mniejsze od dwóch największych gigantów naszego układu. Gromadziły ten gaz dalej od Słońca bo tam jest chłodniej i to dlatego planety gazowe powstają daleko od gwiazdy a skaliste blisko jej. Jednak to nie jest koniec ewolucji tych planet. Na początku planety nie miały swoich stałych orbit i ciągle ich „poszukiwały”. Efektem tego było kilka wydarzeń bardzo ważnych. Co ciekawe prawdopodobnie to dzięki asteroidom, które odegrały tu bardzo wielką rolę.
     Walka na asteroidy:
Planety się nieco ukształtowały jednak nie miały swoich stałych orbit. Pozostałościami po uformowaniu się planet są asteroidy, komety czy pył międzyplanetarny. „walka” o której napisze prawdopodobnie była bardzo ważna dla życia na Ziemi, bo to chyba dzięki jej skutkom pojawiła się woda na Ziemi. Ok tak więc Jowisz postawił się Saturnowi, Neptunowi i Uranowi, którzy kierowali asteroidy do Układu Słonecznego i Jowisz zaczął je „wywalać” w stronę przeciwną. Może jeszcze napisze parę słów o planetach Układu Słonecznego zewnętrznych o kolejności. Zacznę od tej najbliżej Słońca planety gazowej. Było tak : Jowisz, Saturn, Neptun i Uran. Nie, nie pomyliłem się. Kiedyś Neptun krążył bliżej niż Uran. Zaraz to wyjaśnię. Powróćmy teraz do „walki”. Saturn, Neptun i Uran wypychali asteroidy w stronę centrum Układu Słonecznego, ale wystarczy że będę pisał że Saturn, to też tak dla uproszczenia. Tak więc Saturn krążył ok. 1.5 raza dalej niż Jowisz. Jednak Saturn kierując asteroidy w stronę Słońca oddalał się od niego ( jeśli coś rzucamy to ciało lekko odchyla nam się do tyłu, działa to na takiej samej zasadzie), a Jowisz kierujący asteroidy w stronę przeciwną zbliżał się do niego. W pewnym momencie 2 największe planety Układu Słonecznego posiadające najsilniejsze grawitacje wpadły w rezonans orbitalny 2:1. Pewnie wiele osób nie wie o czym teraz mówię więc już wyjaśniam. Chodzi tu o to że na każde 2 pełne obrotu Jowisza wokół Słońca przypadało jedno Saturna. Regularne spotykanie się tych gigantów w tych samych pkt. Sprawiało że się nawzajem rozpędzały i zdestabilizowały grawitacyjnie cały układ. Opisze teraz 2 skutki tego zdarzenia.
     „Taniec” lodowych olbrzymów:
Pierwszym skutkiem który opisze jest zamiana orbit Neptuna i Urana. Wcześniej napisałem że kiedyś Neptun krążył bliżej Słońca niż Uran. Zmieniło się to po tym wydarzeniu. Neptun zamienił się orbitą z Uranem, ale nie raz tylko kilkukrotnie tworząc taki „taniec lodowych olbrzymów”. Co ciekawe 2 księżyce Saturna co 4 lata zamieniają się orbitami pewnie w podobny sposób co Neptun i Uran. Napisze o tym ale w innym poście. Teraz przejdę do drugiego ważniejszego skutku tego wydarzenia. Tzw. okres wielkiego bombardowania.
     Wielkie bombardowanie:
Ten skutek odczuły planety wewnętrzne. Gazowe olbrzymy zdestabilizowały układ, a w nim były także asteroidy i komety. Może powiem od razu 99% obiektów z pasa planetoid i Kuipera opuściło swoją stałą orbitę i ruszyły w stronę planet wewnętrznych. Do zderzeń asteroid i komet z planetami dochodziło kilka razy dziennie. Tak częste zderzenia stopiły stałą pow. planet w skutek podniesienia temp. Dziś w samym tylko pasie planetoid istnieją miliardy obiektów, 100 razy więcej wyruszyło na bombardowanie planet wewnętrznych. Pewnie zastanawiacie się czemu to miało by wpłynąć na nasze życie. Już o tym wspomniałem, ale teraz mam nadzieję że to zrozumiecie. Asteroidy to nie tylko skały. Może pamiętacie post o asteroidach w których nieco na ten temat wspomniałem, napisałem tam że asteroidy posiadają też bogactwa naturalne (złoto, srebro, platyna, żelazo itp.), ale dziś bardziej chodzi mi o wodę. Zwłaszcza te obiekty z pasa Kuipera posiadają wodę. Czemu? Powstały dalej od Słońca a tam jest zimniej i woda ma postać lodu i tak właściwie to w dalszej odległości od Słońca powstaje woda. Asteroidy a zwłaszcza komety posiadają wodę. Nie są to jednak duże ilości ale ilość mnożąc miliardy razy wychodzi znacznie większa. Tak więc jeśli każda asteroida przyniosła niewielką ilość wody to miliardy takich obiektów + komety mogły przynieść cały zapas wody na Ziemi. Co jest ciekawego to to że księżyc Saturna o nazwie Europa posiada 2 do 3 razy więcej wody niż Ziemia. Może w niego więcej takich obiektów uderzyło. Chyba nie można tego wykluczyć. Ale woda to nie wszystko. Liczy się też położenie w odpowiedniej odległości od gwiazdy tzw. ekosfery. Ziemia znajduje się niemal w jej środku i życie tu jest, a na Europie? Ona jest daleko za ekosferą Słońca nie mniej jednak nie można wykluczyć że pod pokrywą lodową Europy nie żyją bakterie. Jeśli tak to z pewnością były by to ekstremofile ale to już inny temat. Być może napisze kiedyś o tym. Co jeszcze do wielkiego bombardowania? Po uspokojeniu się tego wszystkiego planety zewnętrzne weszły na w miarę stabilne orbit, a planety wewnętrzne stygły. Pomijam tu księżyce ale one też ucierpiały, wystarczy spojrzeń na naszego satelitę, jest usiany kraterami. Ziemia jest większa od Księżyca i łatwiej w nią trafić. Wniosek? W Ziemię mogło uderzyć nawet 10 razy więcej asteroid i komet niż w naszego naturalnego satelitę. Od razu nasuwa się pytanie o ślady. Ziemia ma atmosferę, ruchy płyt tektonicznych, działa erozja i kilka innych czynników „ukryło” kratery przed widokiem. Na Księżycu tego nie ma więc kratery pozostały widoczne. Może jeszcze napisze że Ziemia i Wenus są większymi planetami niż Merkury i Mars i stygną znacznie dłużej niż te 2 ostatnie. Mars i Merkury właściwie to już są wygasłymi planetami, bo o aktywności planet świadczą np. wybuchy wulkanów czy trzęsienia ziemi. Na Merkurym i Marsie już od milionów lat nie wybuchł żaden wulkan, a na Ziemi i Wenus zdarza się to względnie często. Księżyc jest jeszcze mniejszy od Merkurego więc ostygł jeszcze szybciej od niego. Myślę że to co najważniejsze już napisałem.

 Mam nadzieję że nie zanudziłem nikogo lecz wręcz przeciwnie zaciekawiłem. Jeśli tak to na zakończenie dopowiem że 90% materii pozostałej po uformowaniu się Słońca uwięziły 2 największe planety – Jowisz i Saturn.

 Następny post napisze o „historii Księżyca” serdecznie zapraszam J dziękuje J

piątek, 11 marca 2016

2 Dział – Układ Słoneczny – 5.powstanie układu Słonecznego – 5.1.3.końcowa faza życia i śmierć



Słońce będzie świecić jeszcze mld lat. Po upływie ok 4 stanie się znacznie większe urośnie do rozmiarów czerwonego olbrzyma mniej więcej do orbity Ziemi.
 






 
    Czerwony olbrzym:
Słońce po upływie ok 4 mld lat wyczerpie całe swoje paliwo jakim jest wodór. Będzie za to miało bardzo dużo helu. Żeby przeprowadzać syntezę helu w węgiel potrzebna jest dużo większa temp. i ciśnienie. Słońce więc żeby stworzyć te warunki rozszerzy się do rozmiarów czerwonego olbrzyma, który ma promień mniej więcej taki jak odległość Ziemi os Słońca. Wtedy Słońce wytworzy wewnętrzne ciśnienie zapobiegające zapadnięciu się gwiazdy poprzez syntezę helu. Jednak z syntezy helu nie otrzymuje się tyle energii i starczy jej Słońcu na „tylko” kilka mln lat. Po tym czasie Słońce nie będzie miało z czego brać energii więc będzie musiało umrzeć.

     Śmierć Słońca:
Słońce bez energii będzie musiało umrzeć. W jaki sposób? Zewnętrzne jego warstwy uciekną w str. planet i utworzy się tzw. mgławica planetarna. Jądro Słońca natomiast nieco się zapadnie mniej więcej do rozmiarów Ziemi i stanie się białym karłem – bardzo gęstym obiektem wielokrotnie gęstszym od gwiazd. Biały karzeł można powiedzieć że jest zimną gwiazdą bo świeci światłem zimnym (nie grzeje) a energie czerpie z resztek energii powstałej podczas fuzji jądrowych. Białe karły podobnie jak gwiazdy nie są wieczne.

   
  Biały karzeł:

Biały karzeł jest prawdopodobnie przedostatnim stadium przejść obiektów które przez część swojego istnienia emitują światło. Biały karzeł cały czas stygnie. Po pewnym czasie zastyga i staje się czarnym karłem nie emitującym światła. Jednak czas po którym biały karzeł przekształci się w czarnego karła jest niezwykle długi, znacznie dłuższy od czasu istnienia wszechświata wyrażana w bln lat, a wszechświat ma dopiero niespełna 14 mld lat. Tak więc na razie czarnych karłów nie ma i nie powstaną szybko. Czarny karzeł to najprawdopodobniej ostatnie stadium w którym znajdzie się Słońce i wiele wiele podobnych mu gwiazd. Następny post napisze o powstaniu planet. Serdeczne zapraszam i dziękuje J

niedziela, 6 marca 2016

2 Dział – Układ Słoneczny – 5.powstanie układu Słonecznego – 5.1.2.ewolucja Słońca i info o nim


     Słońce jest gwiazdą średniej wielkości mimo że jest większe od ok. 70% znanych gwiazd. Ma ok. 1.3 mln km średnicy, waży ponad kwintylion ton (10^30). Słońce świeci? Czemu? Słońce jako gwiazda ciągu głównego (o nim napisze później) czerpie swoją energię z syntezy termojądrowej wodoru w hel. Najprościej mówiąc jest to zamiana jąder atomu wodoru w jądra atomu helu. Do tego niezbędna jest ogromna temp. We wnętrzu Słońca panuje temp 14 mln *C.


     W jaki sposób z syntezy termojądrowej powstaje energia?

W jądrze Słońca jądra atomów są zjonizowane (pozbawione elektronów) i poruszają się z ogromnymi prędkościami. Podczas tych „wędrówek” jąder dochodzi do zderzeń ich między sobą. 4 atomy wodoru łączą się ze sobą tworząc jedno jądro atomu helu, przy czym jądro atomu helu jest nieco lżejsze niż 4 atomy wodoru z których powstaje. W ten sposób ok 600 mln ton wodoru zamienia się w hel i przy tej przemianie ok 4 mln ton materii zamienia się w energię. Promieniowanie elektromagnetyczne to np. światło lub ciepło które czujemy np. opalając się, ale także groźne promienie gamma, rendgenowskie oraz ultrafioletowe to wszystko promieniowanie elektromagnetyczne. Pozostałymi „rodzajami” takich fal są fale radiowe i mikrofale. Nośnikiem promieniowania elektromagnetycznego są fotony, które opuszczają Słońce w skutek syntezy. Drugim „obiektem powstałym w wyniku syntezy jest niezwykle szybkie neutrino poruszające się niemal z prędkością światła. Foton jako cząstka światła porusza się dokładnie z prędkością światła wynoszącej niemal 300 000 km/s. Neutrino opuszcza Słońce niemal natychmiast, podczas gdy foton nim uwolni się ze Słońca może minąć nawet 100 000 lat. Dlaczego? Słońce jest gęste, fotony są nieustannie blokowane i spychane na inne orbity i nim „znajdzie wyjście” może minąć bardzo długo. Neutrino prawie wcale nie oddziałuje z materią dlatego wydostają się niemal natychmiast. Może jako ciekawostke powiem że co sekundę miliony neutrin przeszywają nasze ciała i my tego nie czujmy. Słońce powoli traci swoje paliwo, ale starczy mu jego jeszcze na jakieś 5 mld lat. Niestety już za mld lat Słońce na tyle mocniej będzie świecić by oceany wyparowały. O tym co się stanie potem ze Słońcem napisze w następnym poście. Zapraszam i dz. Pozdrawiam J

sobota, 5 marca 2016

2 Dział – Układ Słoneczny – 5.powstanie Układu Słonecznego – 5.1.1.powstanie Słońca


    Przodkowie Słońca:
Słońce jest kulą zjonizowanego (pozbawionego elektronów) gazu. Na razie pomińmy to jak powstał wszechświat. Wiemy że powstają gwiazdy. Te pierwsze były bardzo dużymi i niestabilnymi gwiazdami, składały się niemal z samego wodoru i mniejszej ilości helu. Niemal wcale nie zawierały metali (w astronomii wszystko co nie jest wodorem i helem jest metalem, nawet węgiel). Podczas gdy skończyły swoje „krótkie” życie materia z której się składały powracała do obłoków tzw. mgławic i z nich powstawały kolejne gwiazdy i te kolejne posiadały coraz więcej metali. Słońce jest co najmniej gwiazdą 3 z kolei taką gwiazdą (3 generacja). Muszę jeszcze dodać że mgławica obraca się wokół własnej osi proszę o zapamiętanie tego na chwilę jeśli przeczytacie dalszą część posta.
 














    Początek protogwiazdy:

Mamy już mgławice. Pora wyjaśnić co to jest. Jest to pewnego rodzaju chmura gazu i pyłu, niezwykle duża i z małą gęstością. Jej wielkość jest większa od wielkości Układu Słonecznego i to co najmniej kilkanaście razy. Z takiego obiektu powstaje kilka gwiazd lub układów gwiazd (zajme się tylko Słońcem). Coś się jednak musi stać by z takiego obiektu powstała gwiazda. Tym czymś jest zapadanie się chmury gł. pod wpływem siły grawitacji. Co jednak sprawiło że chmura zaczęła się zapadać? Najprawdopodobniej wybuch nieodległej supernowej „zmusił” gaz do zapadania się. Dalszą rolę przejęła grawitacja.



 
    Powstanie protogwiazdy:
Grawitacja ściskała gaz coraz bardziej i bardziej i ok 99.8% masy skupiła się w centrum „zarodka układu planetarnego”. Gaz cały czas się obracał jeszcze podczas tego ściskania się stawał się coraz gorętszy i zaczął świecić („gwiazda” jeszcze nie świeciła). Obłok cały czas stawał się coraz gorętszy i gęstszy (cały czas cały układ wykonywał ruch obrotowy zgodny z ruchem obrotowym mgławicy z której powstał czyli przeciwnie do wskazówek ruchu zegara). To było niemal 5 mld lat temu. Z 99.8% miało powstać przyszłe Słońce, z pozostałej części powstały pozostałe ciała niebieskie Układu Słonecznego. W pewnym momencie obiekt centralne stał się na tyle gęsty by być protogwiazdą. Protogwiazda to niedokończona gwiazda tzn. taka która jeszcze nie świeci własnym światłem. Ta protogwiazda była stosunkowo zimna w porównani do gwiazd.
 
   Powstanie prawdziwej gwiazdy:
Mamy już protogwiazdę. Nie świeci ona własnym światłem więc nie można jej nazwać gwiazdą. Co się więc stało że protogwiazda zaczęła świecić i stała się protogwiazdą? Protogwiazda jest zimna, a gwiazda gorąca. Wniosek nasuwa się sam – temp. jej rosła gł. chodzi tu o temp. wnętrza. W pewnym momencie temp wzrosła na tyle by móc przeprowadzić syntezę termojądrową z której gwiazdy biorą energię do świecenia. O niej napiszę w następnym poście na który serdecznie zapraszam, ale wracając jeszcze do gwiazdy zaczęła świecić własnym światłem i już można było ją nazwać gwiazdą. Protogwiazda zamieniła się w gwiazdę. Tu mamy już finisz tego postu. Bardzo dziękuje wszystkim którzy przeczytali go do końca. Oczywiście zapraszam na następne posty. Pozdrawiam wszystkich J














zdjęci już naszego słoneczka